Cześć!
Dzisiaj, jak prawie codziennie, nurtuje mnie kilka kwestii. Zacznę od tej pozornie najprostszej. Dlaczego pozornie? Na pewno każdy z Was chciałby mieć "fejm". Popularność, to coś do czego w dzisiejszych czasach dąży każdy. Fajnie jest mieć kilka tysięcy obserwujących na ig czy też na snapie. Prawda? No właśnie. W dzisiejszych czasach każdy dąży do tego, żeby ludzie go oglądali, szanowali i podziwiali jego twórczość czy osobę. No ale po co? Dlaczego staramy się czasami wręcz na siłę stać się popularnymi, grając przy tym często kogoś kim zupełnie nie jesteśmy? Odpowiedź jest bardzo prosta, lecz nie każdy ją zna.
Siedzisz teraz zapewne wygodnie w fotelu, na kanapie lub leżysz na łóżku i czytasz mój wpis. Jesteś naprawdę nieliczną osobą, która woli wysłuchać, a w tym przypadku dokładniej przeczytać to, co ktoś ma do powiedzenia. A jakie są realia? Smutna ludzka rzeczywistość pokazuje na każdym kroku, że człowiek jest istotą, która za główny cel uznaje opowiedzenie siebie, swojej historii czy poglądów na dany temat. Wyobraź sobie, że jesteś na jakimś spotkaniu. Widzisz się właśnie teraz z osobami z którymi nie rozmawiałeś/aś od bardzo dawna. Czy tak naprawdę nie możesz się doczekać tego, żeby wysłuchać tego co ktoś ma Ci do powiedzenia o swoim życiu? Nie. Często jest tak, że tak naprawdę "udajesz", że słuchasz tego co ten ktoś ma do powiedzenia, a w głowie układasz już sobie to, co chcesz powiedzieć innym. Człowiek jest szczęśliwy wtedy kiedy się opowie. Zwróciłeś uwagę na to, że gdy siedzisz samemu w domu, nie masz się do kogo odezwać to jesteś niesamowicie smutny i przygnębiony? Jest tak, ponieważ nie masz się komu "opowiedzieć".
Gdy jesteśmy chorzy i zostajemy w domu, często nie możemy się doczekać żeby pójść już do pracy czy szkoły. Nie dlatego, że tęsknimy tylko dla tego, że przez ten czas robią nam się ogromne zaległości w opowiadaniu siebie. Zwróciłeś/aś uwagę na to, że gdy np. złapiesz przysłowiowego "doła", to gdy się komuś wygadasz jest Ci lepiej? Lżej? Każdy z nas tak ma. Na tym świecie jest naprawdę bardzo mało ludzi, którzy chcą, a co ważniejsze, potrafią słuchać. Czasami mówimy, że z kimś nam się bardzo dobrze rozmawia. Zwróćcie sami uwagę, że najczęściej jest to osoba, która nie ma za dużo do powiedzenia. Taka osoba nas po prostu słucha, nie przerywa nam w tym co mamy do powiedzenia, a na końcu przyznaje nam rację. To właśnie o takiej osobie powiesz, że jest Twoim świetnym rozmówcą.
Gdy zdobywamy ten cały fejm, to nasze grono odbiorców się jednocześnie powiększa. Jest zdecydowanie więcej osób, które nas słuchają, których interesuje nasze zdanie czy poglądy. To właśnie dlatego, każdy z nas dąży do tej wymarzonej popularności.
A teraz spójrz z innej strony na to wszystko co napisałem. Dlaczego ja to piszę? Po co? W jakim celu właściwie założyłem tego bloga? Sam dążę do tego o czym pisałem wcześniej. Każdy z nas ma jakieś zdanie. Każdy z nas uważa swoje zdanie za najlepsze i najbliższe ideałowi. Ja też nie wyróżniam się z tłumu szarej masy. Właśnie dlatego stworzyłem swojego bloga. Z moim zdaniem możesz się zgadzać lub nie. Do niczego Cię nie zmuszam. Moim celem jest jedynie opowiedzenie siebie, tego co czuje i co myślę, a jeśli okaże się, że mój post wprowadził do Twojego toku myślenia chociaż ciut zawirowania i sprawił, że zastanawiasz się chociaż przez ułamek sekundy nad tym wszystkim co napisałem, to śmiało mogę powiedzieć, że ogromnie się z tego cieszę.
A teraz kwestia druga. Trochę trudniejsza i zdecydowanie cięższa do strawienia, szczególnie na noc. Każdy, a przynajmniej większość z Was ma jakiegoś swojego idola. Ja niestety jestem w tym mniejszym gronie. Nie jestem w stanie stwierdzić, kto tak naprawdę jest moim idolem, z kogo mógłbym brać przykład i jaki mógłbym być. W moim życiu przewinęło się bardzo dużo ludzi. Każdy z nich zostawił jakiś ślad po sobie. Od każdego w mniejszym lub większym stopniu się czegoś nauczyłem. Ale zacznijmy od samego początku.
Po co nam właściwie idol, autorytet czy jakkolwiek jeszcze inaczej chcecie to nazwać? Dlaczego za wszelką cenę tak dużo ludzi, chce się upodobnić do kogoś, kogo najczęściej w życiu nie widzieli na własne oczy i oprócz tego co przeczytają gdzieś na temat tej osoby, nie wiedzą absolutnie nic? Każdy z nas dąży do ideału. Gdy ktoś staje się popularny to jego wizerunek jest pokazywany w jak najlepszym świetle. Przed każdym wywiadem, czy występem w telewizji nad taką osobą pracuje sztab ludzi, tylko i wyłącznie po to, żeby z przeciętnego Kowalskiego wykreować kogoś, za kim pójdą ludzie, kogoś kto stanie się "idealny". Zastanawiam się, czy naprawdę taki ktoś jest idealny? Sztuczny telewizyjny wizerunek, wykreowany przez sztab PR'owców jest wizerunkiem takim, jaki chcemy oglądać. Nie jest to autentyczny styl czy zachowanie tej osoby. Taka "gwiazda" w tym momencie staje się marionetką marketingu i działa tak, jak sztab ludzi, którzy zajmują się taką osobą chce.
Zastanówmy się więc, czy naprawdę warto upodabniać się do kogoś, kto najczęściej jest sztucznie wykreowany i brać z niego przykład? Nie lepiej jest być sobą? Jeśli udajemy kogoś, kim nie jesteśmy i w ten sposób zdobywamy przyjaźń czy szacunek to zdajmy sobie sprawę z tego, że te wszystkie osoby nie cenią prawdziwych nas, tylko "kogoś" kogo wykreowaliśmy. Czy warto? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Trzymajcie się ciepło i dajcie znać jakie jest wasze zdanie i czy jakkolwiek się odnajdujecie w tym, o czym piszę. Pamiętajcie też, żeby zostawić swoje blogi, chętnie zajrzę i poczytam!
Piątka!
sobota, 20 lutego 2016
piątek, 19 lutego 2016
Koniec żartów.
Cześć.
Dziś miał byś piękny dzień. Miałem wstać wcześnie bo o 9 rano miały przyjechać do mnie do studia dwie dziewczyny ze Zgierza nagrywać kilka rzeczy. Wstałem o 7, żeby nie zaspać i zacząłem wszystkie przygotowania. Nie wyspałem się, poszedłem spać ok 2 - jak zwykle. Naładowany pozytywną energią, po wypiciu już dwóch kaw, przeczytałem wiadomość na fb "nie przyjedziemy". Nie, nie zdenerwowałem się. Czułem, że tak będzie, biorąc pod uwagę chociaż by to, że wczoraj jedna z dziewczyn poinformowała mnie, że ma problemy z gardłem. Sam pracuje głosem i wiem, że jeśli jakieś dziadostwo zaatakuje gardło, to nie wyleczy się tego w kilka godzin. Nie ma szans. No ale skoro dziewczyny były bardzo zaangażowane to stwierdziłem, że może faktycznie dadzą radę. To miały byś świetne nagrania. Cała płyta! Sam byłem bardzo ciekawy jak to wyjdzie. Producentem muzycznym nigdy nie byłem, nie jestem i raczej nie będę. No ale przecież można spróbować, prawda? No cóż. Może innym razem.
Wy też tak macie, że jak na coś się bardziej nastawicie i wręcz nie możecie się tego doczekać, to absolutnie nic z tego nie wychodzi? Ja mam tak zawsze. To prawie takie fatum które czuwa nad moimi planami. Dziś się zbuntowałem. Gdy tylko przeczytałem wiadomość, że nie przyjadą, od razu walnąłem się do łóżka i poszedłem spać. Obudziłem się o jakiejś 15. W sam raz na obiad. Ale cały czas nurtuje mnie to moje "fatum". Stwierdziłem, że może faktycznie trzeba podchodzić do życia na takiej typowej "wyjebce"? Może gdy nie będę do niczego przykładał uwagi, na nic nie będę się nastawiał etc. no może wszystko zacznie wychodzić po mojej myśli?
Dziś mamy piątek. Nie wybieram się absolutnie nigdzie. Zrobiłem sobie listę rzeczy, które muszę zrobić do końca tego tygodnia. Niby mam ferie i powinienem mieć więcej czasu, ale jakoś tego nie widzę. Nie wiem, może źle dysponuje czasem? Od zawsze miałem z tym problem. Zawsze angażuje się we wszystko co jest tylko możliwe, w szkole i poza nią. Na nic nigdy nie wystarcza mi czasu, a jak muszę coś zrobić to robię to zawsze na ostatnią chwilę.
Jest jakaś sensowna metoda na to, żeby "zdobyć" czas? Jest, jasne, że tak. Wystarczyło by zrezygnować z paru rzeczy. Tylko żeby to było takie proste... Absolutnie wszystko co robię jest dla mnie bardzo ważne. Nie potrafił bym znaleźć chociażby jednak rzeczy, która była by dla mnie mniej istotna. Ale będę musiał to zmienić. Nie wiem jeszcze do końca jak, ale zmienię to.
Przykre jest to, że coraz więcej osób wypomina mi, że nie mam dla nich kompletnie żadnego czasu. To prawda. Sam to odczuwam i sam jestem na siebie zły, że właśnie tak to wychodzi. Czasami mam ochotę rzucić wszystko i pojechać gdzieś naprawdę daleko, tak żeby nie było tam zasięgu, ludzi i miliona spraw do załatwienia. No ale łatwo powiedzieć. Jasne, każdy z nas chciał by tak wszystko zostawić za plecami i pojechać w nieznane. Ale to nie jest takie proste. Odpowiedzmy sobie sami na pytanie, czy dalibyśmy radę zostawić, znajomych, rodzinę, przyjaciół, bliskie nam osoby, a nawet samego facebooka, do którego praktycznie każdy z nas przywiązuje się coraz bardziej z każdą chwilą, i zniknąć? Ja chyba nie dał bym rady. Pomimo tego, że to wszystko mnie męczy i czasami mam naprawdę ogromnie dość, to lubię to co robię. Nawet bardzo.
Jestem bardzo ciekawy, jak Wy gospodarujecie czasem? Zzy jesteście w stanie pogodzić miliony rzeczy ze sobą, tak żeby mieć czas chociażby na odpoczynek, sen czy znajomych? Napiszcie w komentarzach. Chętnie poczytam, może się czegoś od Was nauczę. Zostawiajcie też swoje blogi, gdy znajdę chociaż chwilę czasu, to zajrzę i poczytam. Obiecuje. Trzymajcie się ciepło!
Piątka!
czwartek, 18 lutego 2016
Praca, praca, praca...
Siemaneczko!
Ostatnio mam naprawdę bardzo mało czasu na wszystko. Tak, niby mam ferie ale co z tego, skoro od rana do wieczora mam zajęty cały grafik. Pomijam już fakt audycji w radiu bo to jest coś co lubię, poza tym są one późnym wieczorem więc nie komplikuje mi to z niczym. No ale reszta? Zdecydowanie za dużo, Dejmon... za dużo.
Ostatnio wygrałem konkurs na prowadzenie snapa: zzyciablogerow w środy. Fajnie. Snap towarzyszy mi w sumie w całym moim dniu, więc bez różnicy mi w sumie, czy nagrywam u siebie, czy tam. Trochę ludzi mnie oglądało na tym snapie, odzew był raczej pozytywny więc bardzo mnie to cieszy ;). Jutro przede mną ciężki dzień. Do naszego studia przyjeżdżają laski ze Zgierza. Chcą nagrywać płytę i ja mam podobno to ogarnąć. Mówią, że dam radę. Zobaczymy. Tzn. nie to, że w siebie wątpię, ale no płyta to już większe przedsięwzięcie. Może nie jestem Sir Michem i nie ogarnę im tego jakoś super profesjonalnie, ale dam z siebie wszystko. No może prawie wszystko - mają przyjechać ok 9:00, a mój mózg (tak posiadam taki organ xD) budzi się dopiero ok 12. Trudno, najwyżej będziemy dogrywać wszystko jeszcze raz.
Gdy teraz tak sobie siedzę i piszę, mam w głowie naprawdę ogromne plany. Jeśli wszystko się uda, a mama mówi, że tak, to już niebawem pojawi się na blogu kilka naprawdę ciekawych artykułów, głównie o realizacji dźwięku, pracy w radiu i pracy lektora. Tzn. oczywiście ciekawych dla mnie. Jeśli Wam nie przypadnie to do gusty to najwyżej będę sam czytał. A co! Pamiętajcie, że w sumie dopiero zaczynam i generalnie nie wiem dokładnie jeszcze gdzie co jest, ale walczę!
W tym miejscu mogę również podziękować Dominice za pomoc. Niby takie nic, a jednak naprawdę sporo mi pomogła i wytłumaczyła. Oczywiście zapraszam na jej bloga, szczególnie dziewczyny. No chyba, że jakiegoś faceta jarają kosmetyki, ciuchy i inne takie takie, to też zapraszam ;) Teraz najgorsze. Moja dziewczyna też bardzo chce mieć bloga. Takiego wiecie, modowego i wgl... Boooże jakie ona ma wymagania! Jak przeżyje to starcie to niebawem pojawi się kolejny wpis. Jeśli nie to przynajmniej zapalcie mi świeczkę w komentarzu. Uciekam!
Piątka!
Ostatnio mam naprawdę bardzo mało czasu na wszystko. Tak, niby mam ferie ale co z tego, skoro od rana do wieczora mam zajęty cały grafik. Pomijam już fakt audycji w radiu bo to jest coś co lubię, poza tym są one późnym wieczorem więc nie komplikuje mi to z niczym. No ale reszta? Zdecydowanie za dużo, Dejmon... za dużo.
Ostatnio wygrałem konkurs na prowadzenie snapa: zzyciablogerow w środy. Fajnie. Snap towarzyszy mi w sumie w całym moim dniu, więc bez różnicy mi w sumie, czy nagrywam u siebie, czy tam. Trochę ludzi mnie oglądało na tym snapie, odzew był raczej pozytywny więc bardzo mnie to cieszy ;). Jutro przede mną ciężki dzień. Do naszego studia przyjeżdżają laski ze Zgierza. Chcą nagrywać płytę i ja mam podobno to ogarnąć. Mówią, że dam radę. Zobaczymy. Tzn. nie to, że w siebie wątpię, ale no płyta to już większe przedsięwzięcie. Może nie jestem Sir Michem i nie ogarnę im tego jakoś super profesjonalnie, ale dam z siebie wszystko. No może prawie wszystko - mają przyjechać ok 9:00, a mój mózg (tak posiadam taki organ xD) budzi się dopiero ok 12. Trudno, najwyżej będziemy dogrywać wszystko jeszcze raz.
Gdy teraz tak sobie siedzę i piszę, mam w głowie naprawdę ogromne plany. Jeśli wszystko się uda, a mama mówi, że tak, to już niebawem pojawi się na blogu kilka naprawdę ciekawych artykułów, głównie o realizacji dźwięku, pracy w radiu i pracy lektora. Tzn. oczywiście ciekawych dla mnie. Jeśli Wam nie przypadnie to do gusty to najwyżej będę sam czytał. A co! Pamiętajcie, że w sumie dopiero zaczynam i generalnie nie wiem dokładnie jeszcze gdzie co jest, ale walczę!
W tym miejscu mogę również podziękować Dominice za pomoc. Niby takie nic, a jednak naprawdę sporo mi pomogła i wytłumaczyła. Oczywiście zapraszam na jej bloga, szczególnie dziewczyny. No chyba, że jakiegoś faceta jarają kosmetyki, ciuchy i inne takie takie, to też zapraszam ;) Teraz najgorsze. Moja dziewczyna też bardzo chce mieć bloga. Takiego wiecie, modowego i wgl... Boooże jakie ona ma wymagania! Jak przeżyje to starcie to niebawem pojawi się kolejny wpis. Jeśli nie to przynajmniej zapalcie mi świeczkę w komentarzu. Uciekam!
Piątka!
Mój pierwszy post!
Witajcie!
To jest mój pierwszy post na tym blogu. Bardzo długo zastanawiałem się czy w ogóle zacząć blogować i czy to ma jakikolwiek sens. Czytałem masę blogów i zauważyłem, że tak naprawdę każdy jest na podobny temat. Nie ma czegoś co by się zdecydowanie wyróżniało na tle innych. Tak właśnie powstał pomysł na mojego bloga. O czym będzie i co w nim opiszę? Przekonacie się już niedługo.
Teraz chyba czas, na to żebym powiedział coś o sobie... No dobrze, skoro nalegacie - proszę bardzo.
Mam na imię Damian, ale nie lubię swojego imienia dlatego wole zdecydowanie gdy zwraca się do mnie Dejmon. Wiecie, po angielskiemu, tak światowo. Znajomi, głównie mama, mówią mi że mam fajny głos. Właśnie dlatego pracuje jako lektor i prezenter w radiu. Trochę gram na gitarze, trochę śpiewam. Podobno śpiewam ładnie, ale jak dla mnie to znajomi mi tak mówią, żeby mi nie było przykro, że nikt mnie nie lubi. Lubcie mnie. Jestem fajny!
Pozdrawiam i mam nadzieje, że mój blog przypadnie Wam do gustu!
Piąteczka!
Subskrybuj:
Posty (Atom)