sobota, 20 lutego 2016

Dwie strony medalu.

Cześć!

Dzisiaj, jak prawie codziennie, nurtuje mnie kilka kwestii. Zacznę od tej pozornie najprostszej. Dlaczego pozornie? Na pewno każdy z Was chciałby mieć "fejm". Popularność, to coś do czego w dzisiejszych czasach dąży każdy. Fajnie jest mieć kilka tysięcy obserwujących na ig czy też na snapie. Prawda? No właśnie. W dzisiejszych czasach każdy dąży do tego, żeby ludzie go oglądali, szanowali i podziwiali jego twórczość czy osobę. No ale po co? Dlaczego staramy się czasami wręcz na siłę stać się popularnymi, grając przy tym często kogoś kim zupełnie nie jesteśmy? Odpowiedź jest bardzo prosta, lecz nie każdy ją zna.

Siedzisz teraz zapewne wygodnie w fotelu, na kanapie lub leżysz na łóżku i czytasz mój wpis. Jesteś naprawdę nieliczną osobą, która woli wysłuchać, a w tym przypadku dokładniej przeczytać to, co ktoś ma do powiedzenia. A jakie są realia? Smutna ludzka rzeczywistość pokazuje na każdym kroku, że człowiek jest istotą, która za główny cel uznaje opowiedzenie siebie, swojej historii czy poglądów na dany temat. Wyobraź sobie, że jesteś na jakimś spotkaniu. Widzisz się właśnie teraz z osobami z którymi nie rozmawiałeś/aś od bardzo dawna. Czy tak naprawdę nie możesz się doczekać tego, żeby wysłuchać tego co ktoś ma Ci do powiedzenia o swoim życiu? Nie. Często jest tak, że tak naprawdę "udajesz", że słuchasz tego co ten ktoś ma do powiedzenia, a w głowie układasz już sobie to, co chcesz powiedzieć innym. Człowiek jest szczęśliwy wtedy kiedy się opowie. Zwróciłeś uwagę na to, że gdy siedzisz samemu w domu, nie masz się do kogo odezwać to jesteś niesamowicie smutny i przygnębiony? Jest tak, ponieważ nie masz się komu "opowiedzieć".

Gdy jesteśmy chorzy i zostajemy w domu, często nie możemy się doczekać żeby pójść już do pracy czy szkoły. Nie dlatego, że tęsknimy tylko dla tego, że przez ten czas robią nam się ogromne zaległości w opowiadaniu siebie. Zwróciłeś/aś uwagę na to, że gdy np. złapiesz przysłowiowego "doła", to gdy się komuś wygadasz jest Ci lepiej? Lżej? Każdy z nas tak ma. Na tym świecie jest naprawdę bardzo mało ludzi, którzy chcą, a co ważniejsze, potrafią słuchać. Czasami mówimy, że z kimś nam się bardzo dobrze rozmawia. Zwróćcie sami uwagę, że najczęściej jest to osoba, która nie ma za dużo do powiedzenia. Taka osoba nas po prostu słucha, nie przerywa nam w tym co mamy do powiedzenia, a na końcu przyznaje nam rację. To właśnie o takiej osobie powiesz, że jest Twoim świetnym rozmówcą.

Gdy zdobywamy ten cały fejm, to nasze grono odbiorców się jednocześnie powiększa. Jest zdecydowanie więcej osób, które nas słuchają, których interesuje nasze zdanie czy poglądy. To właśnie dlatego, każdy z nas dąży do tej wymarzonej popularności.

A teraz spójrz z innej strony na to wszystko co napisałem. Dlaczego ja to piszę? Po co? W jakim celu właściwie założyłem tego bloga? Sam dążę do tego o czym pisałem wcześniej. Każdy z nas ma jakieś zdanie. Każdy z nas uważa swoje zdanie za najlepsze i najbliższe ideałowi. Ja też nie wyróżniam się z tłumu szarej masy. Właśnie dlatego stworzyłem swojego bloga. Z moim zdaniem możesz się zgadzać lub nie. Do niczego Cię nie zmuszam. Moim celem jest jedynie opowiedzenie siebie, tego co czuje i co myślę, a jeśli okaże się, że mój post wprowadził do Twojego toku myślenia chociaż ciut zawirowania i sprawił, że zastanawiasz się chociaż przez ułamek sekundy nad tym wszystkim co napisałem, to śmiało mogę powiedzieć, że ogromnie się z tego cieszę.

A teraz kwestia druga. Trochę trudniejsza i zdecydowanie cięższa do strawienia, szczególnie na noc. Każdy, a przynajmniej większość z Was ma jakiegoś swojego idola. Ja niestety jestem w tym mniejszym gronie. Nie jestem w stanie stwierdzić, kto tak naprawdę jest moim idolem, z kogo mógłbym brać przykład i jaki mógłbym być. W moim życiu przewinęło się bardzo dużo ludzi. Każdy z nich zostawił jakiś ślad po sobie. Od każdego w mniejszym lub większym stopniu się czegoś nauczyłem. Ale zacznijmy od samego początku.

Po co nam właściwie idol, autorytet czy jakkolwiek jeszcze inaczej chcecie to nazwać? Dlaczego za wszelką cenę tak dużo ludzi, chce się upodobnić do kogoś, kogo najczęściej w życiu nie widzieli na własne oczy i oprócz tego co przeczytają gdzieś na temat tej osoby, nie wiedzą absolutnie nic? Każdy z nas dąży do ideału. Gdy ktoś staje się popularny to jego wizerunek jest pokazywany w jak najlepszym świetle. Przed każdym wywiadem, czy występem w telewizji nad taką osobą pracuje sztab ludzi, tylko i wyłącznie po to, żeby z przeciętnego Kowalskiego wykreować kogoś, za kim pójdą ludzie, kogoś kto stanie się "idealny". Zastanawiam się, czy naprawdę taki ktoś jest idealny? Sztuczny telewizyjny wizerunek, wykreowany przez sztab PR'owców jest wizerunkiem takim, jaki chcemy oglądać. Nie jest to autentyczny styl czy zachowanie tej osoby. Taka "gwiazda" w tym momencie staje się marionetką marketingu i działa tak, jak sztab ludzi, którzy zajmują się taką osobą chce.

Zastanówmy się więc, czy naprawdę warto upodabniać się do kogoś, kto najczęściej jest sztucznie wykreowany i brać z niego przykład? Nie lepiej jest być sobą? Jeśli udajemy kogoś, kim nie jesteśmy i w ten sposób zdobywamy przyjaźń czy szacunek to zdajmy sobie sprawę z tego, że te wszystkie osoby nie cenią prawdziwych nas, tylko "kogoś" kogo wykreowaliśmy. Czy warto? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Trzymajcie się ciepło i dajcie znać jakie jest wasze zdanie i czy jakkolwiek się odnajdujecie w tym, o czym piszę. Pamiętajcie też, żeby zostawić swoje blogi, chętnie zajrzę i poczytam!

Piątka!

7 komentarzy:

  1. Rzadko używam anglicyzmów, ale powiem: "wow"! Wyjdź poza ten blog, bo taki talent "opowiadania" nie może pozostać w czterech rogach ekranu. Gratuluję (odwagi i... stylu)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz talent! Jesteś mega osobą zdolną, nie dość,że genialnie śpiewasz to jeszcze "masz lekkie pióro". Oby tak dalej i zapraszam do mnie!
    http://nowaaaaax.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Woow! Twojego bloga az chce sie czytac :) Masz talent do pisania to fakt !:3

    OdpowiedzUsuń